2013-06-11

Przygotowania do amputacji - czyli czego się spodziewać

Dzisiaj mija pięć tygodni od amputacji i dwa od pierwszej dawki chemii. Iru jest wciąż bardzo słaba. Miewa lepsze i gorsze dni; czasami udaje nam się spacer dookoła bloku lub trochę dłuższy. Z reguły jednak nie chce iść albo idzie tylko w jedną stronę - "tam" - a potem kładzie się zmęczona na boku. Na środku drogi ;)
Wczoraj czekałam pół godziny aż odzyska siłę, żeby wstać. Nie pomagały nawet zachęty ze strony 2,5-letniej sąsiadki ;) Niezła lekcja cierpliwości.
Zastanawiam się, jak mogę jej pomóc - dlatego czytam właśnie ponownie o skutkach ubocznych chemioterapii.

Przeglądając zdjęcia z pierwszego dnia, pomyślałam, że warto byłoby napisać, jak przygotować się do operacji, bo nie zawsze takie informacje przekazuje lekarz. W naszym przypadku tak nie było.
Pies może na początku potrzebować pomocy przy chodzeniu, dlatego ja uszyłam "nosidło": złożony i zszyty kocyk z polaru, z otworem na lewą przednią łapę i wzmocnionymi uchwytami nad grzbietem. Jednak przez pierwsze dni nie było z niego pożytku, bo i tak musieliśmy znosić Iru na dół na kocu. Z drugiego piętra. Warto zatem mieć kogoś do pomocy, zwłaszcza na początku. Na dworze Iru skakała sama, więc z kolei nie potrzebowała asekuracji. Szelki w początkowym okresie się nie sprawdzą, ponieważ rana jest zbyt duża. Przynajmniej przy tak wysokiej amputacji, jaką miała Iru - łapa wraz z łopatką - trzeba poczekać aż rana się zagoi i szwy zostaną ściągnięte.
Najtrudniejszy jest dzień operacji. Jeśli pies nie zostaje w klinice (może gdzieś się to praktykuje, ja odbierałam Iru od razu), trzeba nastawić się na spędzenie całego dnia w domu i bycie z psem, nawet leżenie z nim na podłodze. Dobry film czy książka będą nieodzowne :) Wieczorem kieliszek wina... choć miałam wątpliwości, czy jednak nie należy zachować możliwości prowadzenia samochodu - na wszelki wypadek.
Będzie trudno; ponieważ pies będzie przerażony, my musimy zachować spokój. Iru nieustannie płakała, to było trudne do zniesienia. Chciało jej się pić, więc dawałam jej wodę ze strzykawki i co jakiś czas podstawiałam pod nos miskę.
Warto wypytać lekarza dokładnie jakie objawy mają nas zaniepokoić i kiedy trzeba szukać pomocy - taka wiedza pozwoli reagować na zachowanie psa z większym spokojem.
Ponieważ mam drewnianą podłogę, zaopatrzyłam się w duży dywan, żeby nie rozjeżdżały jej się łapy. To bardzo ważne, żeby pomóc psu nabrać stabilności i pewności. Obawiałam się też, żeby Iru się nie wywróciła i nie zrobiła sobie krzywdy. Dywan był świetnym pomysłem i chociaż go nie cierpię, na razie leży nadal :)
Trzeba przygotować się na silne przeżycia i zaopatrzyć w odpowiednią dozę cierpliwości i wyrozumiałości dla siebie nawzajem. Przy takich emocjach łatwo o nieporozumienia - a to wyjątkowo trudna sytuacja dla każdego członka rodziny. Dlatego wszelkie zakupy warto zrobić dzień wcześniej i zaplanować sobie domowe lenistwo. Następnego dnia będzie lepiej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz